Autor: Katarzyna Kot

Z dziejów OSP Kozłówka…

15 września 2023
Zdjęcie archiwalne, czarno-białe. Na tle oficyny północnej zespołu pałacowo-parkowego w Kozłówce oddział straży pożarnej. Z prawej, na czele kolumny czterech konnych jeźdźców, dalej zaprzęgi konne, na wozach widoczne drabiny. Mężczyźni ubrani w ciemne mundury, na głowach charakterystyczne hełmy strażackie. Po lewej stojący mężczyzna, ubrany w mundur Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. U dołu podpis odręczny „Straż ogniowa Gniazda Kozłówka”

1. Straż Ogniowa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Kozłówce, po lewej Michał Zamoyski; l. 20. XX wieku; ze zbiorów Jadwigi „Inki” Zamoyskiej

Zdjęcie archiwalne, czarno-białe. Na tle oficyny północnej zespołu pałacowo-parkowego w Kozłówce oddział straży pożarnej. Z prawej, na czele kolumny czterech konnych jeźdźców, dalej zaprzęgi konne, na wozach widoczne drabiny. Mężczyźni ubrani w ciemne mundury, na głowach charakterystyczne hełmy strażackie. Po lewej stojący mężczyzna, ubrany w mundur Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. U dołu podpis odręczny „Straż ogniowa Gniazda Kozłówka”

Oddział Straży Pożarnej w Kozłówce powstał w 1923 roku przy tworzącym się gnieździe Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. W działalność kozłowieckiego Sokoła od początku bardzo zaangażowani byli najważniejsi mieszkańcy majątku: właściciel - Adam hr. Zamoyski, jego żona Maria oraz ich synowie: Aleksander i Michał wraz z żonami – Jadwigą i Marią. Dokładali oni wszelkich starań, aby ich podopieczni korzystali z jak najlepszego zaplecza technicznego i organizacyjnego. Drużyna strażacka  pozostawała w strukturze tej organizacji i była obecna w mundurach galowych na wszystkich większych uroczystościach gniazdowych.

W samej Kozłówce siedzibę miały dwa plutony straży pożarnej. Wkrótce po jednym plutonie zorganizowano też przy oddziałach sokolich w Nowodworze (w 1925 roku; pluton III) i w Nasutowie (w 1928 roku, pluton IV). W 1927 roku Michał Zamoyski, jako prezes gniazda, powierzył swojemu starszemu bratu Aleksandrowi funkcję komendanta nad plutonami kozłowieckimi. Żona Aleksandra, Jadwiga, była sanitariuszką. Gospodarzem straży był druh Edward Kowalski.

We wrześniu 1927 roku teren powiatu lubartowskiego został podzielony przez władze powiatowe na 12 rejonów:

  • Rejon I – Lubartów
  • Rejon II – Serniki
  • Rejon III – Kozłówka
  • Rejon IV – Brzeziny
  • Rejon V – Czemierniki
  • Rejon VI – Łukówiec
  • Rejon VII – Michów
  • Rejon VIII – Wielkie
  • Rejon IX – Starościn
  • Rejon X – Niemce
  • Rejon XI – Spiczyn
  • Rejon XII – Łęczna

Aleksander Zamoyski objął wówczas funkcję Komendanta Rejonu III.

W 1928 roku strażaków czynnych w Kozłówce było 35 i 67 w rezerwie. W Nowodworze i Nasutowie było po 16 czynnych i, odpowiednio, 28 i 37 rezerwowych. Na wyposażeniu oddziałów z Kozłówki znalazła się m.in.: 1 sikawka czterokołowa na dwa prądy, 1 sikawka przenośna „TRYUMF” z wozem, 1 wóz rekwizytowy, trójnik „Polonja”, 4 prądownice gumowe, 130 metry węża tłoczonego, 12 metrów węża ssącego, 9 bosaków, 15 toporków, 2 płachty ochronne, 1 drabina Szczerbowskiego, 1 drabina przystawna, 10 tłumnic. Oprócz tego łopaty, widły, bosaki, beczkowozy. Strażacy mieli odpowiednie mundury, kaski i pasy. Pozostałe plutony prezentowały się nieco skromniej, ale wszystko, co było niezbędne do ich skutecznego działania zapewniało finansowanie ze strony rodziny Zamoyskich.  Bardzo ciekawe jest wyposażenie wozu patrolu sanitarnego, który do alarmu wyruszał cały wymoszczony świeżym sianem, a jego ekwipunek stanowiły m.in.: apteczka, antałek na wodę do picia, skrzynia zawierająca czajnik, pudełko z cukrem, pudełko z herbatą, pudełko z tytoniem i bibułką oraz z miejscem przygotowanym na 4 bochenki chleba, połeć słoniny i 5 kubków. Kozłówka dysponowała też orkiestrą, która składała się z 24 członków i 12 instrumentów. Występowała na wszelkiego rodzaju imprezach i zabawach organizowanych w teatralni oraz defiladach. Uświetniała też uroczystości związane ze świętami państwowymi i kościelnymi oraz wizyty wyjątkowych gości.

Podstawą funkcjonowania oddziału strażackiego były oczywiście konie. Aby moc nieść realną pomoc do dwóch kozłowieckich plutonów, potrzebowano 5 wierzchowców oraz 18 koni taborowych. Do stałego wyposażenia plutonu należało więc także 23 toreb karmiaków dla koni z 23 dawkami twardej paszy oraz 23 kilogramy siana.

Dzięki zachowanej „Instrukcji Alarmowej” z lipca 1927 roku wiemy, jak miał wyglądać wyjazd do pożaru. Na odgłos trąbki plutony I i II miały formować się przy dawnej Stolarni pałacowej i wozowni folwarcznej, a patrol konny i sanitarny przed oficyną. Na plac alarmowy został wyznaczony dziedziniec przed pałacem, gdzie cała straż miała się zebrać w kolumnie trójkowej, po czym miał nastąpić meldunek komendantowi. To on dawał sygnał do wyjazdu. Pierwszy na miejscu zdarzenia był patrol konny. Składał się on z 3 jeźdźców – przewodnika, szperacza wody i mobilizatora. Każdy z nich miał odpowiednio przydzielone funkcje. Do końca 1928 roku statystyka wyjazdów do pożarów od czasu utworzenia jednostek prezentowała się następująco: plutony I i II – 18 wyjazdów, pluton 3 – 7 wyjazdów, pluton 4  – 1 wyjazd.

Kozłowiecka staż ogniowa weszła w skład zawiązanego 23 października 1927 roku  Okręgowego Związku Straży Pożarnych w Lubartowie. Na jego czele stał Adolf Krauze – starosta lubartowski. Do Zarządu został wybrany także Aleksander Zamoyski. Związek miał korzystać z budżetu pożarnictwa powiatu lubartowskiego sejmiku lubartowskiego. Okręg lubartowski podlegał pod Wojewódzki Związek Straży Pożarnych w Lublinie. W dniach 15 – 23 września 1927 roku Związek Okręgowy zorganizował w Kozłówce kurs pożarniczy dla OSP powiatu lubartowskiego. Jego celem było przygotowanie przyszłych komendantów straży i ich zastępców. Komendantem kursu został Aleksander Zamoyski, a jego kierownikiem Bolesław Gronowski – instruktor pożarniczy powiatu lubartowskiego. W kursie udział wzięło 27 kursantów, skoszarowanych w zabudowaniach przeznaczonych na działalność sokolską. W organizację włączyło się całe gniazdo sokole oraz osobiście hr. Adam Zamoyski i jego małżonka, którzy na potrzeby kursantów przeznaczyli sale sypialnianie, salę gimnastyczną, salę teatralną na jadalnię, kuchnię i kucharza. Zadbano też o wyposażenie oddziałów strażackich oraz konie na wyjazdy ćwiczebne. Dzięki temu doskonale przygotowano teren i zapewniono niezbędną obsługę. Zaangażowanie domu Zamoyskich w tę działalność zostało odnotowane w lokalnej prasie:

I roztajały serca zadowolonych druhów. Podczas obiadu powstał jeden z nich, druh Zając ze Starościna i w dłuższem przemówieniu dziękował za „gościnność wyśmienitą” czcigodnym gospodarzom, a w szczególności hr. Aleksandrowi, który „tak ukochał strażaków”, (…) Na zakończenie wzniósł okrzyk „nasz ulubiony druh komendant Aleksander Zamoyski niech żyje!” (…) Pod koniec obiadu została zredagowana następująca depesza:

Do Prezesa Związku
hr. Adama Zamoyskiego w Warszawie
Foksal 12.

Czcigodnemu druhowi prezesowi, jako wybitnemu działaczowi społecznemu, zgromadzeni w Jego domu strażacy, korzystający z gościnności Małżonki Jego i Druha Aleksandra, przesyłają serdeczne pozdrowienia i wyrazy szacunku.
Czołem!


Wreszcie hrabina Adamowa wzniosła staropolskie „kochajmy się” bez różnicy stanów i zakończyła okrzykiem „niech żyje Polska!” podchwyconym przez wszystkich obecnych. Ochoczo odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego zakończył uroczystość. / Jagienka z pod Lublina „Zakończenie ośmiodniowego kursu pożarniczego w Kozłówce”; „Głos Ludu”, 1927, nr 41

Co ciekawe ochrona przeciwpożarowa obejmowała również profilaktykę. W listopadzie 1927 roku Zarząd Związku Okręgowego organizował też kurs kominiarski. Osoby trudniące się kominiarstwem mogły wykonywać swoją pracę, ale pod warunkiem wstąpienia do OSP. Straż miała im wypłacać wynagrodzenie, a pieniądze na „wycior kominów” miały pochodzić z wpłat gromad, zobowiązanych do podpisania stosownej umowy na takie usługi.

Zadaniem ochotniczych straży pożarnych była też obrona przed wylewami wód, jezior, rzek itp. podczas m.in. wiosennych roztopów. Straż miała za zadanie zabezpieczać tereny przeciw powodziom, organizując posterunki ochronne przy ważniejszych mostach. Bardzo istotny był również rozwój zagadnień z dziedziny przysposobienia wojskowego poprzez działalność straży pożarnych. W ramach wyszkolenia straży odbywały się ćwiczenia polowe, obrony gazowej i przeciwlotniczej, również przy udziale plutonów konnych Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Nie zapominano o podnoszeniu sprawności fizycznej – oprócz tradycyjnych zbiórek ćwiczebnych rozgrywano towarzyskie mecze piłki nożnej.

Wydaje się, że od początku funkcjonowanie gniazda Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i możliwość uczestnictwa w jego działaniach było bardzo doceniane przez miejscową ludność, choć z pewnością byli wśród nich też jego przeciwnicy. Kiedy w 1928 roku w prasie lubelskiej pojawiły się pewne zarzuty wobec funkcjonowania organizacji, w jego obronie stanęli chłopi, zeznając w sądzie, że na terenie gniazda w Kozłówce odbywa się intensywna praca kulturalna: gniazdo posiada lokal teatralny, w którym odbywają się w regularnych odstępach przedstawienia teatralne, pogadanki i odczyty, korzysta z dużej biblioteki, a książki są wypożyczane członkom Gniazda i ich rodzinom, itp. Podkreślono również, że w swej dbałości o dobro ogólne, gniazdo Kozłówka dokonało ważnego „realnego czynu” – powołało do życia doskonale zaopatrzoną straż ogniową, która uratowała od ognia kilka okolicznych wsi, tłumiąc z całą energią, pod przewodnictwem Prezesa Gniazda, groźne pożary. Obok funkcjonowania sprawnej straży pożarnej ogromnym wsparciem dla całej społeczności było też zaangażowanie kobiet w działalność sanitarną, a także przygotowywanie kursów organizowanych przez Polski Czerwony Krzyż. Przekładało się to na profesjonalną pomoc ewentualnym poszkodowanych w różnych przypadkach zagrożenia zdrowia i życia oraz coraz większą świadomość społeczną z zakresu higieny i medycyny.

Po wybuchu II wojny światowej roku straż ogniowa starała się wypełniać swoje obowiązki, jednakże z przyczyn wojennych działalność ta zamierała. Całkowite zaprzestanie wszelkiej działalności społecznej, w tym straży ogniowej, związane było z nadchodzącym frontem i zbliżającymi się oddziałami wojsk sowieckich. Od tego momentu następuje przerwa w zorganizowanej działalności kozłowieckich strażaków. Nie oznaczało to jednak pozostawienia lokalnej społeczności całkowicie bez ochrony przeciwpożarowej. Pamięć, umiejętności i tradycje straży ogniowej kultywowane były przez okolicznych mieszkańców, którzy wielokrotnie w sposób spontaniczny uczestniczyli w gaszeniu pożarów. Było tak do czasu, kiedy przywrócono zorganizowaną strukturę Ochotniczej Straży Pożarnej w Kozłówce.

Źródła:
Archiwum Państwowe w Lublinie, sygn. 35/620/5/-/8
Przewodnik Gimnastyczny „Sokół”, R.45 (1928), nr 10, ss. 117-118
Przewodnik Gimnastyczny „Sokół”, R.44 (1927), nr 20, s. 238


Zdjęcia:

  1. Straż Ogniowa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Kozłówce, po lewej Michał Zamoyski; l. 20. XX wieku; ze zbiorów Jadwigi „Inki” Zamoyskiej
  2. Uroczystości przy grobie Marii Zamoyskiej, 2 sierpnia 1931 r.; ze zbiorów Jadwigi „Inki” Zamoyskiej
  3. Świadectwo ukończenia kursu pożarnictwa, zorganizowanego w Kozłówce, 23 września 1927 r.; z archiwum Muzeum Zamoyskich w Kozłówce

Alert Systemowy